Sala nr 50

Cassie Barnies

Ratowali ją
Z jasnej strony czuła ciepło miłość radość z drugiej widziała ich wszystkich razem. Szła w stronę świtała. Ale gdy zobaczyła po drugiej stronie Justina iją jacy byli szczęśliwi pobiegła w odwrotną stronę i krzyknęła- Nie mogę!

Austin_a

-Cass!-krzyknął

Cassie Barnies

-Obudziła się gwałtownie i gdy spojrzała na Olivera i lekarzy łzy jej poleciały- nie mogłam po prostu nie mogłam odejść

Austin_a

-Cass!-juz nie wiedział co mówić.

Austin_a

/zgon...musze spadać! baaj!/

Cassie Barnies

-Sytuacja opanowana wyszli z sali
-Oliver!- krzyknęła i go przytuliła

Austin_a

-Jak dobrze że wróciłaś-przytulił ją tez

Cassie Barnies

-Nie mogłam was przecież tak zostawić- zaśmiałą sie przez łzy

Austin_a

-Ja już panikowałem-zaśmiał się...

Cassie Barnies

-Widac ktoś nad mną czuwa- uśmeichnęła się

Cassie Barnies

-Prosze pana mogę dostać przepustkę Tom bierze śub musze tam być
-No nie wiem stan jest stabiliny ale nigdy nic nie wiadomo
-Od razu wrócę na pewno obiecuje
No dobrze idź
Poszła

Cassie Barnies

Cass wróciął do szpitala

Cassie Barnies

Leżała w łóżku i rysowała sobie coś

Cassie Barnies

Poszła się gdzieś przejsć

Cassie Barnies

Wszedł na salę usiadł na łóżku pocałował ją- Witaj kochanie jak sie czujesz?